Zobacz Instrumenty dęte w sklepie Muzyczny.pl
Zobacz Instrumenty klawiszowe w sklepie Muzyczny.pl
Zobacz Instrumenty perkusyjne w sklepie Muzyczny.pl
Zobacz Instrumenty smyczkowe w sklepie Muzyczny.pl
Czasem wracam myślami do chwil, kiedy jako kilkunastolatek wymarzyłem sobie karierę muzyka. Choć wówczas nie miałem jeszcze pojęcia jak to zrobię, całym sercem i duchem wierzyłem w powodzenie moich działań. Już na tamtym etapie miałem wiele przekonań na temat tego, jak wygląda życie pełnoetatowego muzyka. Czy okazały się prawdziwe?
BĘDĘ ROBIŁ TO CO KOCHAM
Niewiele rzeczy dostarcza mi w życiu tyle radości, co muzyka.
Mało czego równie mocno nienawidzę.
Zanim pomyślisz sobie, że chyba powinienem rozpocząć stosowną terapię psychiatryczną pozwól, że rozwinę wątek. Kiedy zaczynasz przygodę z instrumentem, zazwyczaj jedyne oczekiwania, co do poziomu gry to Twoje własne. Skupiasz się na tym, co Cię kręci i co najbardziej lubisz. Z czasem rozpoczynasz pracę z innymi ludźmi, a ci im lepsi, tym więcej od Ciebie wymagają. To bardzo służy rozwojowi, jednak łatwo można złapać się na sytuacji, w której nie starcza czasu na realizowanie własnych wizji. Bywa, że przez wiele dni zwyczajnie nie mam ochoty sięgnąć po gitarę, a kiedy już się zmuszę i tak nie wychodzi z tego nic konstruktywnego. Problem w tym, że niektórych terminów w grafiku przestawić nie wolno, a więc siadam do pracy i nie wstaję póki nie skończę. W głębi duszy kocham muzykę, ale w danym momencie szczerze jej nie cierpię.
Pasja często rodzi się w bólu, ale tak jak prawdziwa miłość, jest z Tobą bez względu na okoliczności. Nie ma nic złego w tym, że nie każdego dnia grasz z równie wielkim zaangażowaniem. Świat nie lubi monotonii.
NIE PRZEPRACUJĘ ANI JEDNEGO DNIA
Każdy kto kiedykolwiek interesował się jakąkolwiek formą samorozwoju, usłyszał kiedyś to zdanie. „Robiąc to co kochasz nie przepracujesz ani jednego dnia”. Przyznaję, sam dałem się na to złapać. Prawda jest jednak taka, że zawód muzyka to nie są wyłącznie momenty pełne inspiracji i uniesienia. Czasem grasz program, który nie do końca Cię kręci (albo przestał, bo grasz go po raz 173). Niekiedy spędzasz kilkanaście godzin w busie, aby na miejscu dowiedzieć się, że organizator „nie miał czasu” na zorganizowanie umówionej promocji, a na koncert przyszła jedna osoba. Bywa, że poświęcasz kilkanaście godzin pracy, żeby przygotować się na zastępstwo, które ostatecznie nie wychodzi. O marketingu, zdobywaniu środków na płyty i różnych aspektach autopromocji nawet nie wspomnę.
Choć kocham dosłownie każdy aspekt bycia muzykiem, nie do każdego pałam równie wielkim entuzjazmem. Kocham to co robię, ale zabiegam o konkretne efekty.
Kiedy zaczynasz mieć sprecyzowane oczekiwania, co do swojego poziomu artystycznego oraz rynkowego, wchodzisz na ścieżkę zawodowca. Od tej pory będziesz robił to, co najbardziej stosowne dla Twojej dalszej kariery, czyli niekoniecznie to, co w danym momencie przyszłoby Ci najprościej. To już praca i lepiej przywyknij.
POŚWIĘCĘ SIĘ PASJI, A PIENIĄDZE SAME PRZYJDĄ
Kiepski ze mnie „sprzedawca”, rozmowy o finansach ciężko mi przychodzą. Zwykle wolę skupić się na tym, na czym mi naprawdę zależy – na muzyce. Fakt jest jednak taki, że w ostatecznym rozrachunku każdy dba o własne interesy. Nie ma koncertów – nie ma pieniędzy. Nie ma materiału – nie ma koncertów. Nie ma prób, nie ma materiału itd. W ciągu lat aktywności muzycznej poznałem wielu „artystów”. Wspaniale się z nimi rozmawia, gra, tworzy, ale niekoniecznie robi interesy, a czy to nam się podoba, czy nie pracujemy w branży usługowej i oferujemy innym nasze umiejętności za pieniądze, a to wymaga rozumienia fundamentalnych zasad biznesowych. Oczywiście są wyjątki – wybitnie uzdolnieni geniusze, którzy trafiają pod skrzydła dobrego managera. Myślę jednak, że jest to znikomy procent faktycznie pracujących muzyków.
Nie czekaj na prezent od losu, sam po niego sięgnij.
WYSTARCZY WEJŚĆ NA SZCZYT
Zanim osiągnąłem pierwsze poważne sukcesy w muzyce wierzyłem, że kiedy już znajdę się na szczycie już po prostu tam zostanę. Niestety. Upadałem wielokrotnie, a im wyżej celowałem, tym bardziej bolało. Z czasem jednak przywykłem i nauczyłem się tego, że tak po prostu jest. Jednego dnia masz więcej grań, niż jesteś w stanie udźwignąć, innego szukasz dorywczej roboty, aby zapłacić rachunki. Czy powinienem mierzyć niżej? Być może, ale nie biorę tego nawet pod uwagę. Z czasem standardy się zmieniają i to co było kiedyś wymarzonym celem, dziś jest punktem wyjścia.
Determinacja to wszystko czego potrzebujesz. Po prostu rób swoje.
BĘDĘ NAJLEPSZY NA ŚWIECIE
Dostanę stypendium w Berklee, zrobię doktorat z jazzu, nagram ponad sto płyt, będę najbardziej rozchwytywanym muzykiem świata, a gitarzyści wszystkich szerokości geograficznych będą się uczyć moich solówek. Dziś myślę, że naprawdę wiele osób zaczyna z taką wizją własnej przyszłości i to ona jest źródłem pierwszej motywacji do wytężonych ćwiczeń. Zapewne jest to kwestia indywidualna, ale życiowe priorytety zmieniają się z wiekiem. Bynajmniej nie jest to kwestia utraty wiary lecz zmiany życiowych priorytetów. Konkurowanie z innymi działa tylko do pewnego momentu, a z biegiem czasu bardziej ogranicza, niż pomaga. Tym bardziej, że cały schemat rozgrywa się wyłącznie w Twojej głowie.
Jesteś najlepszy na świecie, podobnie jak każdy inny człowiek. Po prostu w to uwierz i skup się na tym, co długoterminowo jest dla Ciebie najważniejsze. Nie buduj wartości na zewnętrznych wskaźnikach odniesienia (jestem fajny, bo zagrałem X koncertów), ale na tym ile serca włożysz w zagranie tego kolejnego. Liczy się tu i teraz.
Choć momentami brzmię zapewne jak rasowy, niespełniony sceptyk, zniechęcanie młodych, aspirujących zawodników, nawet w najmniejszym stopniu nie jest moją intencją. Muzyka zaskakuje mnie każdego dnia, zarówno pozytywnie, jak i negatywnie. Mimo to jest moim sposobem na życie i wierzę, że tak już zostanie. Bez względu na to czy zdecydujesz się również podążać tą ścieżką, czy odnajdziesz kompletnie inny sposób na realizowanie swoich muzycznych dążeń, życzę Ci radości i spełnienia.
↑ Do góry