Zobacz Sprzęt studyjny, Homerecording w sklepie Muzyczny.pl
Miksowanie to nie tylko dobór odpowiednich poziomów, brzmienia czy też charakteru muzyki.
Bardzo ważnym elementem tego procesu jest również umiejętność przewidywania tego, w jakich warunkach materiał będzie odsłuchiwany – w końcu nie każdy dysponuje studyjnej jakości kolumnami czy też słuchawkami, a zdecydowanie najczęściej utwory odtwarzane są na prostych, małych systemach głośnikowych laptopów, telefonów które oferują bardzo ograniczone brzmienie i czasami pracują wyłącznie w mono.
Rozkładając instrumenty w panoramie możemy szybko i łatwo uzyskać dobry, pełen powietrza i energii – jednym słowem potężny i szeroki miks. Jednak w pewnym momencie – pod koniec naszej pracy przypadkiem wciskamy przycisk sumujący całość do mono… i? Tragedia! Nasz miks w ogóle nie brzmi. Niezwykłe wcześniej gitary zanikły, efekty niby są, ale jakby ich nie było a wokale i klawisze są za ostre i kłują w uszy.
Co zatem jest nie tak?
Jedną z dobrych zasad prawidłowego miksu jest to, aby co jakiś czas sprawdzać miks w mono. Jest to doskonałe podejście, ponieważ “krok-po-kroku” można wówczas zastosować ewentualne poprawki tak, aby całość zabrzmiała dobrze w sytuacjach, gdy leci i z jednego głośnika, i z dwóch. Pamiętajmy, że większość urządzeń mono sumuje kanały miksu stereo do jednego – części z nich zdarzy się także odtwarzać wybrany kanał, ale to rzadziej. Druga teoria jest taka, aby na samym początku pracy – zanim uruchomimy swoje ulubione pluginy przełączyć się w tryb mono i wstępnie ustawić poziomy całości – niektóre osoby robią to także po ustaleniu finalnych brzmień (powtórny miks całości).
Jest to bardzo dobre podejście, ponieważ w 99% przypadków będzie tak, że po ustaleniu poziomów w mono i następnym przełączeniu do stereo miks zabrzmi po prostu dobrze – będzie wymagał jedynie kilku poprawek co do gustu w panoramie. Pamiętaj także, że w trybie mono pokrętła panoramy również działają, lecz oczywiście troszkę inaczej – jakby drugi potencjometr głośności.
Wspomniane wcześniej efekty pogłosowe…
…takie jak np. delay (ping-pong) ciężko “dobrze ukręcić” tak, aby zabrzmiały dobrze i tu i tu. Tutaj zdecydowanie przyda się metoda prób i błędów, która z czasem wykształca w każdym inżynierze dźwięku swoje indywidualne podejście do tego tematu. Dla przykładu – zazwyczaj jest tak, że w mono efektu reverb będzie mało, wręcz nie będzie go słychać. Wówczas pierwszą rzeczą, jaką się robi to podkręcenie głośności – lecz niestety po przełączeniu do stereo całości będzie za dużo, dźwięk będzie się zlewał. Niektórzy eksperymentują tutaj z utworzeniem centralnej ścieżki mono – w której dodają kolejny efekt pogłosowy – aczkolwiek zazwyczaj przynosi to niewiele lepsze rezultaty a pociąga za sobą kolejny, dodatkowy czas pracy. Nowoczesne efekty pogłosowe utworzone zostały do robienia wrażenia w trybie stereo – i myślę, że można ich miejsce tutaj zostawić – no chyba, że komuś zależy na jakimś efekcie specjalnym, który ma się wyróżniać w obu trybach panoramy – wtedy zostaje nam tylko wspomniana wcześniej metoda prób i błędów.
Wielu inżynierów dźwięku
używa do odsłuchu w mono pojedynczego, osobnego monitora odsłuchowego. Część producentów produkuje także specjalnie dedykowane do tego celu kolumny odsłuchowe. Często są one mniejsze i o lekko gorszych parametrach niż główny sprzęt monitorowy – dla zasymulowania efektu o wiele tańszego i gorszego jakościowo sprzętu.
Warto dodać,
że każdy profesjonalny – lub dążący do profesjonalizmu inżynier dźwięku powinien zadbać o to, aby jego praca zabrzmiała dobrze w każdych warunkach odsłuchowych – ponieważ także i to wpłynie na odbiór – opinię o twórczości artysty, z którym współpracował.