Magdalena Szymańska, wirtuoz gry na skrzypcach, artystka wyjątkowa, pełna pasji i charyzmy. Nietuzinkowa i śmiała, w świecie muzyki odnalazła swoje miejsce. Kreatywnością i muzyczną odwagą wprowadza odbiorców w miejsca, gdzie nowoczesność miesza się z klasyką, a dźwięki dostarczają niezapomnianych wrażeń. Swoją muzyką i występami przełamuje schematy postrzegania skrzypiec jako instrumentu klasycznego. „Imperium Kobiet” opowiada o tym, jak pasję do muzyki przełożyła na własny biznes oraz jak muzyka pomaga w codziennym życiu.
IK: Jak dzieciństwo w świecie muzyki wpłynęło na Pani karierę dojrzałej i świadomej swojego talentu skrzypaczki?
Magdalena Szymańska: Mój dom od zawsze wypełniały dźwięki muzyki, nie tylko skrzypiec, co było naprawdę cudowne. Właśnie dzięki temu muzyka weszła tak głęboko do mojego serca, że nie potrafiłabym z niej zrezygnować. Kiedyś, przez chwilę, próbowałam, ale szybko zdałam sobie sprawę z tego, jak bardzo by mi jej brakowało.
Każdy artysta ma swój ulubiony świat, do którego zawsze wraca z radością. Gdzie czuje się Pani najlepiej? W jakich miejscach czuje Pani muzykę najmocniej?
Jak każdy, mam swoje ulubione miejsca – miejsca, które są moją ostoją, które pozwalają mi odpocząć, zregenerować się, stworzyć nowe idee i koncepcje. Co do odczuwania muzyki, to zawsze najmocniej działa na mnie muzyka na żywo, a zatem wszelkiego rodzaju koncerty, czy to znanych artystów, czy w filharmonii.
Na Pani występach czuć niesamowitą energię. To, w jaki sposób porywa Pani słuchaczy jest najlepszym świadectwem, że pasja i talent to podstawa wiarygodności muzyka. Podczas takiego show również znakomicie się Pani porusza. Jak podtrzymać w sobie taką energię?
Wszystko, co robię, płynie prosto z serca, oddaję się temu w 100%, nie potrafię udawać, wstrzymywać się. Kiedy jestem na scenie, jestem sobą, czuję, że żyję. Najlepszym sposobem na podtrzymanie takiej energii jest życie w zgodzie ze sobą, swoją pasją i robienie tego, co się kocha – tak to wygląda w moim przypadku.
Pani autorskie show na skrzypcach elektrycznych to widowiskowa oprawa wielu imprez i uroczystości. W repertuarze są zarówno współczesne przeboje muzyki latynoskiej, jak i rockowej, znane standardy wykonawców polskich i zagranicznych. Jakie klimaty muzyczne są najbliższe Pani sercu?
Mój gust jest dość eklektyczny i dużo zależy od nastroju. Nie ukrywam jednak, że uwielbiam taneczne, gorące rytmy. Bliskie są mi również spokojne, nostalgiczne utwory. Jednak specjalne miejsce w moim sercu zajmuje reggae, bo ta muzyka jest pełna słońca i dobrych myśli.
Jest Pani laureatką plebiscytu Diamenty Kobiecego Biznesu. Jak łączy Pani muzykę z biznesem w swojej firmie Sound Fusion. Najbliższe plany zawodowe wiąże Pani z muzyką?
Otrzymanie tej nagrody było dla mnie wielkim zaszczytem. Godzenie muzyki z biznesem to kwestia odpowiedniego podejścia, bo w moim przypadku jedno nie istnieje bez drugiego. Najbliższe plany to dużo, dużo pracy. Jest kilka naprawdę ciekawych pomysłów, ale jestem zdania, że lepiej przemawiać czynami niż słowami, więc poczekajmy trochę, a wszystko się wyjaśni.
Każdy artysta o czymś marzy. Największe muzyczne marzenie?
Mam dużo marzeń i tych muzycznych, i tych niezwiązanych z muzyką, ale chyba jeszcze nie jestem gotowa, żeby je wyjawiać. Istnieje przekonanie, że o marzeniach się nie mówi, bo się nie spełnią, ja zaś jestem zdania, że marzenia się nie spełniają, tylko się je spełnia i tym właśnie się zajmuję. Jedno jednak powiem: chciałabym wystąpić na naprawdę dużej imprezie sportowej. Grałam już na kilku, ale marzy mi się coś spektakularnego.
Najpiękniejsze muzyczne wspomnienie?
To te z okresu dzieciństwa – wspólne granie na skrzypcach z moim tatą. Pamiętam, jak siadywaliśmy wspólnie, a tata uczył mnie gry czy po prostu grał ulubione utwory. To były piękne chwile.
Skąd czerpie Pani inspiracje i jak muzyka pomaga w życiu codziennym?
Inspiracje można czerpać zewsząd, naprawdę. Wystarczy tylko wsłuchać się w świat. Czasem jest to przypadkowo usłyszane zdanie, a czasem piosenka w radiu. Dla mnie muzyka często ma działanie niemalże terapeutyczne i pomaga mi w każdej sytuacji – bawi, cieszy, pomaga poradzić sobie ze smutkiem czy rozładować nagromadzone emocje. To magia zaklęta w dźwiękach.
Jakie występy lubi Pani najbardziej? Co daje Pani największą satysfakcję?
Lubię wszystkie występy, bo nie o wielkość imprezy chodzi, a możliwość grania, nawiązania kontaktu z publicznością, podzielenia się emocjami. Występowałam na międzynarodowych kongresach, pokazach mody, wernisażach, imprezach firmowych dużych i znanych brandów, galach, ale również na imprezach prywatnych typu urodziny czy rocznice ślubu. Za każdym razem chodzi o emocje, one są tu kluczem. Największą satysfakcję sprawia mi żywy kontakt z publicznością, sposób, w jaki oddziałuje na nich muzyka, co wzbudza, jakie uczucia – to wszystko widać, czuć i to się dla mnie liczy, bo muzyka to podróż poprzez emocje.
Dziękuję za rozmowę i życzę wielu sukcesów.
Więcej informacji na: www.soundfusion.pl
Rozmawiała Magdalena Sarnecka